Hebanem dookoła Bornholmu

25.05.2013 roku o godzinie 11.00 zebrala się załoga s/y Heban w AZS w Górkach Zachodnich. S/y Heban jest to jacht typu Delfia 37. Ma nas zawieźć bezpiecznie na drugą stronę Bałtyku na wybrzeże Szwecji południowej lub Bornholmu. Planowaliśmy rejs na Zalew Kuroński. Plyniemy w dwa jachty. Niestety okazało się , że kolega wyczarterował Delfię 40 o zbyt dużym zanurzeniu. Pozostał nam otwarty Bałtyk i porty o dużych głębokościach. Prognozy wiatrowe są pozytywne. Pogoda od niedzieli na naszej trasie ma być przepiękna. Umiarkowany wiatr 2-3 B Momentami 4-5 B.. Więcej słońca niż chmur i deszczów. Acz jest powiedzenie, że pogoda lubi spłatać figla.Odbierając jacht jestem zaskoczony. Czym? Wyposażeniem. Kilkakrotnie dublowanym. jacht ma AIS, UKFi 3 szt, radar, Chartplotter, ster strumieniowy, pławki świetlne, tyczki sygnałowe, rakiety,  sygnaklzację przeciw mgielną(buczki na sprężone powietrze). Silnik Volvopenta 40 KW. Mnóstwo udogodnień hotelowych. W toalecie prysznic z gorącą wodą. W kambuzie wrzątek w karanie do pomywania. Muszę przyznać, że w historii moich rejsów morskich (ponad 50) jest to najlepiej doposażona łódka morska.
Pierwszy port do zaliczenia to Hel.  Płyniemy w 8 osób. Zenek, Stasio, Andrzej, Maciek, Krzysiek, Krzysiek, Mariusz no i ja Jendrek.

Zdjęcia s/y Heban z innych rejsów można zobaczyć http://www.heban.org/page15.php?view=thumbnailList&category=0

W sobotę powiało z S. Troszku bardziej niż mocno. Momentami do 7. Zrobiliśmy postój w Hel. Obejrzeliśmy ligę mistrzów. Krótki sen. W nocy pobudka. Jachtami stojącymi longside przy południowych nabżerzach mocno targa. Na białych burtach robią się carne kółka od opon wiszących na nabrzeżu jako odbijacze. Pękają im jachtowe odbijaki. Pożyczamy naszym kolegom z Delfii IX, 1 odbijacz.. Zaprzyjaźniona załoga Delfii IX przestawia łódkę za naszą rufę. Z ranka wpada bosman i wmawia nam, że nie daliśmy mu 50 zł za postój. Kwit fiskalny mamy. Do tego przy płaceniu były cztery osoby. Niech spada na szczaw. Czyżby próba wyłudzenia kasy.  Załoga chce przed wyjściem wykapać się. Niestety nie ma pani pilnującej prysznice. W porcie Hell tak jak przez wiele lat był bałagan organizacyjny tak jest nadal. Ciecie pilnują tylko jak wyrwać kasę za postój. Kierują załogi jachtów na postój do niebezpiecznych nawietrznych nabrzeży twierdząc że nie ma miejsca. Przed nami i za nami było miejsca na kilka jachtów. Przy wchodzeniiu kazali nam stanąć też przy tym zafalowanym południowym nabrzeżu. Następnie  chcieli abyśmy stanęli w Y bomach jachtem mającym 4,20 m szerokości. Y bom 3,8m.  Rano dalej w drogę. Obaj kapitanowie Hebana ( ja) i Delfii IX(Ziomal)  po odebraniu najświeższych prognoz pogody,  zadecydowaliśmy , że najlepiej i najspokojniej będzie popłynąć dookoła Bornholmu.

Płynęliśmy ajchtami obok siebie w zasięgu wzroku. W  niedzielę nieostrożne kliknięcie kilku przełączników na tablicy rozdzielczej spowodowało , że na chwilkę zniknęliśmy z AISa. Rozdzwoniły się telefony z domów, zaniepokojone i przerażone małżonki atakowały pytaniami dlaczego nas nie widać na AISie., Radio Witowo zapytało czy coś się stało. Pstryk na tablicy rozdzielczej i znów byliśmy widoczni. PIerwsza zaliczona  miejscowość na Bornholmie to Aarsdale. Przyjemny niewielki porcik na wschodnim wybrzeżu Bornholmu z super arcy ciekawym wejściem. W prawo, w lewo, w prawo, w lewo , w lewo. No i podejscie do niego tak jak we wszystkich porcikach wschodniego wybrzeża Bornholmu pomiędzy skałami. Nareszcie normalność w marinie. Płatność kartą bankomatową w automacie płatniczym. Dostajemy wydruk pokwitowanie zapłaty na  którym są: kod otwierający toalety i prysznice, hasło dostępu do internetu.Koszt postoju 140 Koron Duńskich. Na PLN niecałe 70 zł. Między innymi dlatego lubię żeglować na  Bornholm bo są tam cywilizowane mariny i cywilizowani żeglarze. W Aarsdale zjedliśmy kolację, załogi wzięły prysznice. Kolegów najbardziej cieszyły nie kołysające się WC. Zrobiliśmy spotkanie integracyjne dwóch załóg we wiacie klubu żeglarskiego. Potem spanko i rano o godzinie 9tej do Svaneke.

W Svaneke obowiązkowo zaliczyliśmy wędzarnię Rogenerok Svaneke. Rzemieślniczą fabryczkę cukierków. Zakupilismy tam dla naszych pociech i żon cukierki kamienie.

Polecam. Fajna atrakcja na domowym stole dla gości.

Ponadto zwiedziliśmy muzeum hutę szkła, gdzie turysta może sam sobie wyprodukować szklankę, kubek lub inną pamiątkę ze szkła. Koledzy poszli do wiatraka.

 

Po 4 godzinach postoju w Svaneke ruszyliśmy do Hammerhaven. Reguralne 4-5 z NE pognało nas tak szybko, że w niecałe 3 godziny rzuciliśmy cumy u podnóży zamku Hammerhus.

Żeglowanie po zachodniej stronie wyspy przy wiatrach NE rewelacyjne. Mały rozkołys (stan morza 1) przy sile wiatru 4-5B pozwalały na przeżaglowanie naszych jachtów. Rozrefowaliśmy groty i pohasaliśmy po morzu od zachodniej strony Hammern.  Do portu wejście jak po gładkiej tafli. Oczywiście zwiedzanie zamku obowiązkowe. Część załogi z zamku pomaszerowała na poszukiwanie przymorskiej jaskini. Niestety nie dotarli.

Kolejny port to Hasle. W nim również odwiedziliśmy wędzarnię ryb. Zjedliśmy tam obiad. Wędzonki rewelacyjne. Koledzy wykupili wszystkie "schripsy" czyli wędzone krewetki. Zakupione w markecie Brugsen śledzie w sosie curry na słodko "Curry Sild" podane  na kolację znikły w oczach.

Chcąc uniknąć zapowiadanych burz nad Bornholmem i na wschód od Bornholmu puściliśmy się w kierunku Mielna. Pod Mielnem zwrot na Ustkę. Pod Ustką odpaliliśmy silnik  na którym to płynęliśmy aż do Rozewia. Przed Rozewiem żagle w górę .Grot II ref i fok marszowy zapewniały nam prędkość 4,5 - 5,7 węzła. Pełnym bajdewindem a od Helu połwiatrem i baksztagiem bardzo szybko wpłynęliśmy na Zatokę Gdańską. A tam zdechło. Znów odpaliliśmy silnik. Wybór portu na postój trwał długo i po burzliwych dyskusjach przez UKFkę na kanale 08, z  załogą Delfii IX, wybraliśmy marinę Sopot. W marinie stało z 30 albo i więcej jachtów. Brak bosmanów. 2 WC z prysznicami. Kolejka do nich jak za komuny w sklepie mięsnym. Ciągły gwar. Nad ranem szaleństwa małolatów skaczących po jachtach. Budzących śpiące załogi tak sobie dla jaj. Żeglarzom lubiącym spokój, marinę Sopot nie polecam. Za to żeglarzom imprezowiczom polecam jak najbardziej.

Jacht po zatankowaniu w Gdyni zdaliśmy w Górkach zachodnich bez zastrzeżeń. Przepłynęliśmy 303 mile morskie, 103 godziny żeglowaliśmy, w tym na żaglach 54 na silniku 49, w portach staliśmy 76 godzin. Smutni z powodu, że to już koniec rejsu, rozjechaliśmy się do domów i naszych rodzin.

Dziękuję całej załodze za koleżeńskość ,morską dzielność, fachową wiedzę. Dzieki wam również dla mnie rejs był przyjemnością.

Dodam na koniec, że przez cały rejs płynęło z nami" KOCIEWIE CZEKA NA CIEBIE"


foto made by kpt. JENDREK

Facebook